czwartek, 21 marca 2013

Rozdział trzeci


Na samym początku chciałabym powiedzieć wam że zmieniam narracje z osoby trzeciej na pierwszą, życze miłego czytania. Anae ;-)

'' Dopóki walczysz , jesteś zwycięzcą "

Po krótkim czasie doszłam do swojego domu, postanowiłam że pójdę na góre i wezmę kąpiel przed walką, musze pokazać temu gnojkowi gdzie jego miejsce! O co mu w ogóle chodziło, z tym atakiem na mnie? Tak naprawde, nawet się do niego nie odezwałam, zawsze robiłam sobie dużo wrogów przez to że jestem chamska, ale jemu nic nie zrobiłam, eh ludzie są dziwni. Po kąpieli nałożyłam strój i wziełam potrzebne rzeczy, mój wzrok przez chwile zawiesił się na zegarku, który wskazywał godzinę 22.00, ciekawe czy przyjdzie? W tym momencie zrobiłam duży grymas na twarzy, mój głód dał o sobie znać, grymas ten powiększył się gdy po całej posiadłości rozniosło się niemiłosierne burczenie w brzuchu, brak jedzenia robi swoje, zwarzywszy na to że nie jadłam śniadania. Zeszłam z góry po schodach do kuchni, gdzie zaparzyłam sobie zieloną herbatę i zrobiłam trzy kanapki z serem. Usiadłam na krześle w jadalni i zaczęłam konsumować posiłek. Gdy spokoju jadłam, spojrzałam przez chwile na sufit, zdziwiłam się, widząc poluzowaną deskę, dziwne że wcześniej jej nie widziałam, muszę zobaczyć co tam jest, odłożyłam kanapki i weszłam na krzesło, czy ja musze być taka mała?! Zeszłam żeby po chwili znowu wejść tylko że z miotłą, zaczęłam pukać w ową belkę aż spadła na ziemie, ukazując mi jakąś skrzynkę, bądź mądrą i sięgnij po nią, chyba zacznę łykać jakiś hormon wzrostu, w końcu mam 16 lat i 157 cm wzrostu! Jest 22.30 a ja zamiast iść na pole treningowe próbuję wyciągnąć jakąś głupią skrzynkę z sufitu, boże jak to brzmi! Pierdole, idę na walkę, pózniej ją zobaczę, jeśli ciekawość mnie nie zabije po drodze. Wyszłam z domu, wcześniej zamykając dzwi na klucz, przechodziłam uliczki Konohy w wolnym tempie, była pełnia, kocham pełnie, gdy byłam mała, mama zawsze siedziała ze mną na ganku i potrafiłyśmy godzinami siedzieć na huśtawce i patrzeć na nią, wtedy byłyśmy okryte kocem i przeważnie w ręku spoczywał jakiś gorący napój, ehh szkoda że jej tu nie ma, swoją drogą ciekawe co jest w tej skrzyni, jak ją widziałam była bardzo zakurzona czyli jest tam już długo, mogłam ją otworzyć! Ha, byłam pewna że ciekawość mnie dopadnie. Gdy moja ciekawość nie dawała za wygraną, doszłam na pole treningowe, jeszcze go nie było,
poczekam trochę a jak nie przyjdzie to będzie znaczyło że stchórzył, sądzę że nie przyjdzie to tchórz, ich można poznać na kilometr, chociaż zaatakował mnie, każdy wie że nie atakuję się członka klanu Uchiha, wyróżniamy się tym że jesteśmy silni, oczywiście jeszcze aroganccy i chamscy, ale to swoją drogą.

************
Właśnie miałem zamiar wyjść na tą jakże zabawną walke z tą małolatą gdy drogę zagrodził mi mój wuj.
-Gdzie się wybierasz?
-Wychodzę na spacer, duszno jest.- nie umiem kłamać, oby się nie skapnął
-Kłamiesz.- mówiłem!

-Wcale nie kłamię, Ichigo pokazał mi trochę wioskę więc spokojnie mogę wyjść nie gubiąc się przy tym. – wuj spojrzał na mnie krzywo ale przepuścił, więc czym prędzej wyszedłem z domu i podążyłem na pole treningowe nr.1
Czekałam już długo czasu, ile można iść? Jeśli nie przyjdzie, jutro zaśmieję się mu prosto w twarz. Usłyszałam szelest w krzakach, szybkim ruchem rzuciłam w tamtym kierunku kunaia.
Brzdęk, odbita broń, kolejna leci w moim kierunku
Zrobiłam unika, broń wylądowała w drzewie, było ciemno więc aktywowałam sharingan, od razu lepiej wszystko widać, widziałam już swojego przeciwnika, był ukryty w krzakach, moje ręce zaczęły wykonywać pieczęcie Wąż → Tygrys → Małpa → Świnia → Koń → Tygrys, krzyknęłam Katon: Gōkakyū no Jutsu, z moich ust wyleciała wielka ognista kula, która nacierała na Rena. Udało mu się uniknąć mojego ataku zobaczymy co on pokarze, składał techniki w bardzo szybkim tempie, szybszym niż ja, Baran , Doton: Arijigoku no Jutsu, wielki duł zaczął mnie wsysać do środk, co robić? Nie uda mi się uskoczyć, dawno nie używałam techniki ziemi, miejmy nadzieję że się uda, Królik > Dzik > Szczur > Koń > Tygrys > Wąż położyłam rękę na ziemie, rozdzieliła się ona na boki i uniemożliwił mi wlecieć do wiru, użyje na nim jednego z moich ulubionych ninjutsu, musze w niego trafić inaczej zużyje tak dużo chakry że mogę się pożegnać z wygrną, usłyszałam szept przy uchu
-Za dużo myślisz, lepiej atakować, przerywam tą walke!- że niby co do cholery?!
-Kim ty jesteś, że masz prawo nam tak mówić?!- kurde wkurw na maxa, ten gościu nie będzie mi walki przerywać, że niby ja mam go słuchać? Nie doczekanie!

- Nazywam się Kaito Ozaki, jestem przyjacielem tego głąba co tam stoi- wskazał na Rena, czyli on przyjechał z nim, ciekawe.
-Co tu robisz? Wuj cię przysłał?- ale kiedy on się tu zjawił?! Ten Senju mnie dołuje, on jest za szybki! Musze więcej ćwiczyć
-Sharingan? Imponujące, czyżby Uchiha?- nie kuzwa, Hyuuga
-Hanabi Uchiha, dlaczego przerwałeś nam walkę?- och, jaka ja jestem uprzejma
-Higashi mnie poprosił żebym poszedł po ciebie i przerwał tą jakże cudowną walke- sarkazm, czuję go i mi się on nie podoba
-Może cudowna a może nie, to nie powód żeby nam ją przerywać, kulturalnie trzeba było zaczekać a nie się wpieprzać w połowie!- to jeszcze nie jest mój wybuch, dopiero on nastąpi.
-Ta młoda ma racje, Kaito czy wuj coś jeszcze mówił?
-Poza tym że mamy wracać to nic, dowidzenia Hanabi- pożegnał się i odszedł, chociaż on jeden się pożegnał, ten drugi to za grosz przyzwoitości w sobie nie ma.

-Tsa, pa.- poszłam do siebie do domu nawet się nie odwracając, musze się wyspać bo znowu się spóznie na trening.
Razem z moim przyjacielem doszliśmy do domu, w progu czekał na mnie wuj z nie za wesołą miną
-Więc jak poszła walka?- zapytał gdy zdejmowałem buty
-Dobrze, jakby Kaito nie przerwał walki, wygrałbym.- przez chwile mogłem dostrzec mały urywek uśmiechu, albo jakiś grymas przypominający go.
-Sądzę że szanse były bardzo wyrównane, zważywszy na to, że ta młoda umie Doton i powstrzymała twoją ulubioną technikę.
-Nie prawda, ona jest słaba, powinna więcej czasu spędzać na treningach jeśli chce kiedyś dokonać zemsty.- powiedziałem z przekąsem
-Ale ona nie chce dokonywać zemsty, ona chce zadowolić rodziców, a oni by tego nie chcieli.- mój wujek czasem przeraża mnie tymi swoimi wiadomościami
-Głupia jest i tyle.- syknął Ozaki i poszedł do swojego pokoju, on to ma trudne życie, współczuję mu, ciągle pod górkę, pójde do niego i z nim pogadam, gdy już chciałem wykonać krok w jego kierunku, zatrzymała mnie ręka mojego wujka na ramieniu.

-Zostaw go Ren, on potrzebuje samotności w takiej chwil, na tyle dobrze go znasz żeby wiedzieć, jaki jest- spojrzał mi prosto w oczy i wskazał drugą ręką dzwi od mojego pokoju, przytaknąłem i weszłem do owego pomieszczenia, wziąłem potrzebne rzeczy do spania po czym zniknąłem w dzwiach toalety. 

************
Gdy weszłam do domu od razu przypomniała mi się tajemnicza skrzyneczka, jest już za 15 druga, zobaczę ją i ide spać. Zdjęłam buty i pobiegłam szybko na górę wziąć prysznic, gdy byłam już w wannie gorąca woda oblewała całe moje ciało, jest mi dobrze, uwielbiam ciepło, nienawidzę zimna, dlatego zima to istna katorga dla mnie, za to Nenneke uwielbia zimę, jej i tak jest ciągle ciepło wiec jej to zwisa i powiewa czy jest zimno czy ciepło. Wyszłam z błogiego stanu i od razu poczułam jak całe moje ciało przechodzi zimny prąd, okryłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki do mojej sypialni, wyjęłam z niej pidżamę nocną i nałożyłam. Zeszłam na dół do jadalni, szczerze to nie miałam zbytnio siły by cokolwiek robić, ale trudno się mówi, ciekawość przede wszystkim! Przysunęłam tym razem stół a na nim położyłam krzesło, jestem genialna, zamiast zrobić tak od razu ja kombinowałam z jakąś miotłą! Moja inteligencja mnie onieśmiela. Gdy już tak stałam na tym krześle i sięgałam skrzyneczki, owy przedmiot pode mną się przesunął a ja z wielkim hukiem upadałam na ziemie.
-Nic mi nie jest, żyje!- gadałam do siebie, jakby na potwierdzenie swojego stanu zdrowotnego. Mam tajemnicze pudełeczko, to jest najważniejsze! Ej, zaraz, tu jest znak mojego klanu, co do jasnej pierdoły?! Musze to zobaczyć, wbiegłam znowu na góre, kuśtykając ale to szczegół. Weszłam do sypialni rodziców, zawsze jak mam gorsze dni siedzę tutaj i dołuję się bardziej, chyba jestem masochistką, trudno… życie. Położyłam się na łóżku i próbowałam otworzyć szkatułkę, nie no kurwa, jeszcze tego brakowało żeby jakaś pieczęć na tym była! Ja tu chyba padaki dostane! Co za pojeb to zrobił! Dobra replay, to mądry człowiek bo zrobił to bardzo starannie, trzeba przyznać, ale i tak go już nie lubie! Hmm, wiem! Olśnienie zawsze w modzie, pójde jutro do Nenneke, ona jest świetna w pieczęciach, pomoże mi na pewno.
Włożyłam ją pod łóżko a sama udałam się do krainy snów, gdzie śniła mi się moja mama i ja, patrzące na pełnie księżyca.

Spałam sobie smacznie a tu nagle słyszę pukanie do dzwi, co za kretyn puka o tej porze?! Zatkałam sobie uszy poduszką i próbowałam spać dalej, niestety nie było mi to dane, pukanie nasilało się i nasilało aż zamieniło się w dobijanie. Ledwo zwlekłam się z łóżka i chwiejnym krokiem zeszłam na dół, otworzyłam z rozmachem dzwi od domu i natychmiast zamknęłam oczy bo słońce zaczęło mi po nich świecić. Z pół przymkniętymi powiekami spojrzałam na nie proszonego gościa, okazał się nim być mój jakże kochany sensei, czujecie ten sarkazm mam dzieję.
-Czego?- warknęłam, co nie wyszło za ciekawie, gdyż miałam jeszcze lekko zaspany głos
-Mamy misje, ubieraj się i idziemy, cała drużyna czeka już u hokage.
Zamknęłam mu dzwi przed nosem i już chciałam wchodzić na górę gdy przypomniał mi się srogi ton ojca: Sensei to świętość, pamiętaj!
Wróciłam się i otworzyłam dzwi, poczym gestem ręki zaprosiłam go do środka, on jak gdyby nigdy nic rozsiadł się wygodnie na kanapie i czekał na mnie, przewróciłam oczami, pobiegłam się ubrać i odświeżyć, gdy zrobiłam owe czynności, należało spakować się na misje.
-Gdzie wyruszamy?!- krzyknęłam tak aby usłyszał
-Do Suny, weź coś lekkiego żeby nie było ci za ciepło!
Nie odpowiedziałam tylko zaczęłam się pakować, wzięłam lekkie ciuchy na przebranie i bieliznę. Muszę wziąć przede wszystkim moją cudowną Katane od taty na 5 urodziny, nie codzienny prezent, ale ja wolałam takie niż jakieś głupie laleczki, które nie pomogą mi kiedyś w życiu, ta broń jest piękna, najbardziej podoba mi się to, że jest z białej stali i jeden cios głębszy, zabija, najczęściej robi rany kłute ale to i tak dobrze. Wzięłam jeszcze kilka senbon, shurikenów, kunai i notek wybuchowych, przez chwile zastanawiałam się czy wziąć kastety ale zrezygnowałam. Gdy byłam już przygotowana na misje, zeszłam na dół i razem z moim sensei wyszliśmy z domu.
Gdy szliśmy w kierunku biura hokage, postanowiłam troche wypytać się go na temat misji.
-Więc idziemy do Suny, na ile dni?
-Góra 3, jeśli po drodze się nic nie przytrafi to Czemy być spokojni że się wyrobimy.
-Jaki jest cel misji?

-Mamy przetransportować klan Senju.
-Ale, przecież oni mieli jechać pózniej, podobno chcieli zwiedzić wioskę.
-Dokładnie, ale się plany pozmieniały i kazekage oczekuje ich wcześniej.
-Szkoda..- czy ja to powiedziałam?!
-A co polubiłaś ich?- ten zadziorny uśmieszek, bądź tu człowieku spokojny!
-Ja?! No chyba nie, tak tylko mi się powiedziało.
-Yhym, na pewno.
Gdy nasza rozmowa tak trwała a ja upierałam się przy swoim, doszliśmy do głównego budynku wioski. Oboje wchodziliśmy po krętych schodach do gabinetu. Sensei zapukał do dzwi, po usłyszeniu donośnego „wejść” przepuścił mnie pierwszą i wszedł od razu za mną.
-Skoro cała drużyna 3 już jest możemy objaśnić całą misje.- wzrokiem okrążyłam całe pomieszczenie, przy oknie stał Higashi i rozmawiał z Renem, obok Rena stał Kaito i patrzył się na mnie z uśmiechem, odwzajemniłam ten gest- co się ze mną dzieje? Jestem za miła! Trochę dalej stał Ikuto i patrzył się na hokage, Nenneke stała koło niego i bawiła się kunaiem, na nią patrzyłam znacznie dłużej bo chciałam wyłapać kontakt wzrokowy, nareszcie wyłapałam jej spojrzenie, ruchem ręki pokazałam żeby podeszłam do mnie. Gdy chciała już ruszyć w moim kierunku, Naruto odchsząknoł tym samym zwracając na siebie uwage.
-Plan z wyglądu jest prosty, ale tylko z wyglądu. Musicie przetransportować cały klan do Suny, lecz po drodze mogą spotkać was niebezpieczeństwa, oczywiście nie muszą, ale jestem prawie pewien że tak się stanie, Misja jest rangi B. Drużyna 8 już wyruszyła z resztą klanu, wy wyruszacie z osobami tutaj obecnymi. Życzę powodzenia i udanej misji, do zobaczenia.
Gdy wujek przedstawił nam wszystko, wszyscy wspólnie ruszyliśmy pod bramę. Drużyna 8, tam jest Mizosuke, były przyjaciel mojego brata. Od tamtego wydarzenia nie miałam z nim za bardzo kontaktu, tylko z jego mamą i tatą, szkoda lubiłam go.
Doszliśmy do bramy, sensei pokazał jakąś karteczkę i wyruszyliśmy
Gdy opóściliśmy już wioskę, podeszłam do Nenneke, by powiadomić ją o owym znalezisku.
-Wiesz, jeśli pieczęć nie jest tak bardzo za trudna mogę zawsze spróbować, ale nie obiecuję.
-Wiem, jesteś w tych sprawach najlepszą osobą jaką znam, musisz mi pomóc, jak nie ty to nikt!
-Może pogadaj z Ikuto? On też się zna
-Ale nie tak jak ty, po misji ją sprawdzimy ok.?
-Dobra, zauważyłaś że ten cały Kaito ciągle się na ciebie gapi?

-Jakoś nie, mam ważniejsze sprawy na głowie niż gapienie się na tego chłopaka 

************
Czy my nie możemy iść troszeczkę szybciej?! Idziemy jakbyśmy mieli 5 kilo w gaciach! Trudno raz się żyje…
-Konohamaru-san czy możemy troche przyśpieszyć? Jakby nie patrzeć my tez jesteśmy shinobi i możemy biec.
-Tak oczywiście, ale najpierw się na chwile zatrzymamy, bo trzeba objaśnić plan w razie ataku.
-Nenneke ty będziesz osłaniać Rena- że niby mnie?! Ja sam umiem o siebie zadbać!
-Ikuto ty osłaniasz pana Higashiego, Hanabi pilnujesz Kaito, ja walczę, w razie potrzeby Hanabi wkraczasz, zrozumiano?
-Hai.- wszyscy przytaknęli, ale ja i tak chciałem dodać swoje 5 groszy.
-Ja potrafię się sam obronić, nie widzę potrzeby żeby dziewczyna mnie broniła.
-Ta dziewczyna może skopać ci dupe tak, że nie usiądziesz na niej przez miesiąc.- jak mnie wkurza ta Uchiha, jeszcze broni koleżanki, jakież to szlachetne.
-Dobra, ale jak coś to obronie się sam.
-Uwierz mi nie będzie takiej potrzeby, ta dziewczyna jest najlepszą w taijutsu kunoichi tego rocznika.- ich sensei jest miły, szkoda że ta cała arogancka dziewucha taka być nie może.
Po objaśnieniu biegliśmy już jak na shinobi przystało, szybko i zwinnie skakaliśmy po drzewach. Kątem oka spojrzałem na Kaito, ten to dopiero ma zmienność nastroju, jak kobieta w ciąży, raz wkurzony tak że może rozwalić pół domu, raz spokojny i uśmiechnięty, ehh jego nie ogarniesz. Czy on podbiega do niej?! Nie, wydaje się mi, a jednak podbiegł!
************
Biegliśmy już normalnie, koło mnie skakała Nenneke i ze mną rozmawiała, spojrzałam się w bok a tam widzę Kaito, który zmierza w moją stronę.
-Jak tam?
-Dobrze, tak bardzo się nudzisz że aż podszedłeś do mnie pogadać?
-Nie, dlaczego? Tak sobie pomyślałem że może się lepiej poznamy?
-Zaraz i tak się rozstaniemy w Sunie.
-Ale to wcale nie oznacza, że nie możemy się lepiej poznać, ja zacznę, jak wiesz nazywam się Kaito Ozaki, pochodzę z Tsuki-gakure i mam 18 lat, teraz ty.- ale się dużo o nim dowiedziałam, chyba to za dużo informacji.
-Ja nazywam się Hanabi Uchiha, pochodzę z Knoha- gakure i mam 16 lat, teraz się już poznaliśmy, lepiej ci?
-Ty masz 16 lat?! Nie rozśmieszaj mnie, przecież ty masz góra 155 cm wzrostu!- on ze mnie kpi?!
-Wypraszam to sobie, mam 157cm!
-No, więc pomyliłem się tylko o 2 cm, zaraz wymyślimy ci przezwisko, hmm… Ko*, od dzisiaj będę na ciebie mówił Ko!- uśmiechnął się zadziornie i poczochrał mnie po włosach.
-Że, co proszę?! Jak ja cię zaraz…- nie mogłam dokończyć mojej jakże cudownej grozby, ponieważ sensei wszedł mi w słowo.
-Robi się już dość pózno, zatrzymujemy się i robimy postój na noc, Hanabi zajmiesz się rozpaleniem ogniska, Ikuto i Nenneke rozstawcie namioty, o warcie porozmawiamy jak wszystko będzie gotowe. Poszłam w stronne lasu po jakieś patyki i chrust, czym bardziej zagłębiałam się w las, on wydawał się bardziej mroczny, nie przeszkadzało mi to, lubię takie klimaty, do
tego cisza i spokój, idealne miejsce na wiele refleksji w sprawie swojego życia. Gdy znalazłam to, czego szukałam, zaczęłam wracać w stronę obozowiska, gdzie będę znowu musiała się użerać z tym całym Kaito. Wnerwiający człowiek, w ogóle jakim prawem, nazywa mnie małą?! Jest nawet bardziej wnerwiający od Rena i Ikuto razem wziętych, a to jest cholernie duży wyczyn. Gdy doszłam na miejsce, wzięłam się za rozpalanie ogniska, rozłożyłam na około drewna kamienie i podpaliłam katonem. Ognisko zaczęło się palić a ja usidłam koło niego i ogrzewałam się, zapowiada się zimna noc. Namioty były już rozłożone i wszyscy wspólnie grzaliśmy się przy ogniu, usiadłam koło Nenneke i wspólnie myślałyśmy, co może być w tajemniczej skrzynce, która nie dawała mi spokoju, moja ciekawość powoli zaczęła się udzielać też blondynce, ona wymyślała, że skoro tam jest znak mojego klanu, to może są tam jakieś tajne i zakazane zwoje, w sumie jest to mało prawdopodobne, ale lepsze to niż nic.
Siedziałem i patrzyłem na ogniki, które tańczyły na wietrze, Próbowałem się w słuchać i wyłapać jakieś słowa, Uchiha mówiła coś o jakieś skrzynce, och! Jakich ona pięknych wulgaryzmów używa, Konohamaru-san rozmawiał z wujkiem Rena, natomiast sam Ren rozmawiał z Ikuto. Tylko ja siedziałem i myślałem o tym, czego miałem się dowiedzieć w Sunie, jestem tylko ciekaw do czego mu to, przecież takie podstawowe informacje już ma, ale on i tak chce tego więcej, bezsensowna strata czasu. Wstałem z zajmowanego miejsca i ruszyłem w stronę namiotu, na chwile jej wzrok spoczął na mnie, by po chwili dalej wrócić no konwersacji ze swoją koleżanką.

-Kaito, twój namiot, będzie ten brązowy, dobranoc.- przytaknąłem i położyłem się spać.
-Więc dzieciaki, kto chce pełnić pierwszą warte?- mój sensei wstał i obdarował nas spokojnym wzrokiem.
-Ja mogę, będę mieć już z głowy.- zawsze było tak, że pierwsza się zgłaszałam, może dlatego że jakbym zasnęła nikt by nie był wstanie mnie obudzić.
-Dobrze, Hanabi gdyby coś się działo, masz natychmiast mnie obudzić. Po tobie pójdzie Nenneke a potem Ikuto.
-Hai, sensei. Wszyscy podążyli do swoich namiotów a ja położyłam się na karimacie i patrzyłam w gwiazdy, oczywiście nie tracąc czujności. Usłyszałam jakiś dzwięk, odwróciłam się gwałtownie, ale nic nie zauważyłam, usiadłam i wsłuchiwałam się w powie wiatru,
mając nadzieje że coś po za nim usłyszę. Wiatr zawiał mocniej, w tym momencie wstałam i spojrzałam na „wroga”.
-Kaito?
-Tak, wystraszyłem cię? Jak tak, to przepraszam.
-Jest ok. tylko następnym razem się tak nie skradaj.
-Będę pamiętać.- uśmiechnął się do mnie i wspólnie patrzyliśmy w gwiazdy.
-Lubię bardzo patrzeć na niebo nocą, jest wtedy takie piękne i tajemnicze.- powiedział to takim spokojnym głosem, że przez chwile pomyślałam czy to aby on.
-Ja też, zawsze gdy byłam mała, lubiłyśmy z moją mamą patrzeć na gwiazdy i wymawiać życzenia, z nadzieją że one się kiedyś spełnią.- nie wiem skąd u mnie taka śmiałość na wspominanie o rodzinie, ale czuję, że jemu mogę zaufać. Spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem, ale po chwili ten wyraz twarzy zmienił się w ciepły uśmiech.
-Bardzo dużo się uśmiechasz.- stwierdziłam
-Wiem, w sumie to nie wiem czemu miałbym tego nie robić, życie jest po to, aby się nim cieszyć. Ja pokazuję to przez uśmiech, bardzo mało się smucę, wolę zastępować smutek uśmiechem…
-Dobra mina do złej gry, sprytne.
-Wiem. Mam pomysł, zgadzasz się?
-Zależy jaki.
-Wybierz sobie jedną z gwiazd i pomyśl życzenie.
-Po co?- zapytałam zdziwiona
-Proszę, ja też to zrobię. Tylko pomyśl takie, o którym marzysz najbardziej na świecie. Spojrzał z powrotem na niebo, znalazłam tam, taką jedną gwiazdeczkę, która świeciła bardzo mocno, wydawała się najmniejsza ze wszystkich, ale jej blask był wart uwagi człowieka. Zagłębiłam się w swoim sercu i pomyślałam, czego ja tak
naprawdę bardzo pragnę? Moje życzenie brzmiało następującą: Spotkać w życiu taką osobę, dla której będę całym światem. Całym sercem i nadzieją... Taką, którą będę kochała z całych sił.
-Już pomyślałaś?
-Tak, a ty?
-Tak, o czym pomyślałaś?
-Nie znasz zasad? Życzenia, nie wymawia się na głos bo się nie spełni.
-Oczywiście, jakbym śmiał zapomnieć.
Usłyszeliśmy dzwięk rozsuwanego namiotu, oboje spojrzeliśmy w tamtą stronę i ujrzeliśmy zaspaną Nenneke, która wychdziła zmienić wartę. Gdy zobaczyła nas siedzących na trawie, rozszerzyła oczy ze zdziwienia i przetarła je, chcąc chyba uświadomić sobie że to co widzi jej się nie śni.
-Hanabi? Znaczy… teraz ja cię zmieniam, idz spać, dobranoc.
-Dobra, dzięki.

Razem z Kaito wstaliśmy i weszliśmy do swoich namiotów. 


************
Szkoda że Nenneke przerwała nam rozmowę, było naprawdę miło, moje życzenie na pewno się spełni, wybrałem gwiazdę, która świeciła najjaśniej ze wszystkich, w sumie to i tak nie ma znaczenia, dokonam tego choćbym miał iść po trupach do upragnionego celu.



Miało być tu więcej akcji, ale wyszłoby za długo xd Notka jest chyba całkiem, całkiem, bodajże mam taką nadzieje ;D Dziękuje wszystkim komentującym :* Pozdrawiam <3

1 komentarz:

  1. Joł, joł. ^^
    "Czyżby klan Uchiha? - nie kuźwa, Hyuga." - to zdanie było świetne. xDD
    Roztargniona jakaś ta Hanabi i czemu taka niska? ;c
    Tak więc wyruszają do Suny...;>
    Czyżby jakiś romansik się szykował? Mam nadzieję, że niedługo tak. *,*
    Kurde, mam podobne marzenia jak ona. Fajnie by było kogoś takiego znaleźć w sumie.
    Rozdział dłuższy niż poprzedni - bardzo dobrze.
    Wyłapałam błędy, ale nie chce mi się wypisywać.
    Czekam na kolejną notkę. :3

    OdpowiedzUsuń